BŁAZEN KRÓLEWSKI





Pytacie, w jakich okolicznościach obcięto mi prawą dłoń, gdy służyłem na dworze porywczego i okrutnego władcy Mandragoresa?

Wszystko wydarzyło się tak szybko, że z trudem łączę poszczególne fakty. Akcja – reakcja, jak to się mówi. Król był gorączka i działał szybciej niż myślał. Wystarczył impuls.

W dodatku cała ta sprawa ciągnęła się potem za mną smrodliwym ogonem obyczajowego skandalu.

Ale zacznę wszystko od początku.

Heroldzi odtrąbili powrót lorda Swędziwora z takim zapałem, że szkło zabrzęczało w kredensach.

Sędziwy król wybiegł z komnaty w podskokach, jak młodzieniaszek. Królowa również, nie bacząc na etykietę, pobiegła w stronę wyjścia. Każdy chciał jak najszybciej zobaczyć smoka upolowanego przez Swędziwora.

- A co z królewiczem? – zapytał przytomnie szambelan dworu, wskazując na małego chłopca bawiącego się w kącie komnaty.

Królowa zatrzymała się w progu i wskazała na mnie palcem.

- Niech błazen z nim posiedzi te pół godzinki.

To była moja szansa! Plan był prosty: wkraść się w łaski młodego królewicza, zdobyć jego sympatię i zyskać dzięki temu przychylność króla.

Trudno jest być nowym błaznem na dworze.

Wyciągnąłem z kieszeni zmyślne urządzenie. Kurczaczek z gliny, z mechanizmem w środku, który po naciśnięciu odpowiedniego guzika wprawiał w ruch skrzydełka i naśladował odgłos ćwierkania.

- Do dupy – powiedział królewicz i cisnął zabawką przez otwarte okno. - Wszyscy poszli oglądać smoka, a ty błaźnie, próbujesz mnie zadowolić byle badziewiem.

Dzieciak ponownie usiadł w kącie i splótłszy rączki na piersiach wydął policzki w grymasie totalnego znudzenia.

Pół godziny później królewska para wróciła do komnaty. Oboje byli podekscytowani widokiem zielonej bestii, którą Swędziwór wystawił na widok publiczny, na zamkowym dziedzińcu.

Królowa, widząc posępną minę synka, podeszła do chłopca.

- A czemu ty, skarbeńku najmilszy, masz taką smutną minkę? Bawiłeś się z błaznem pod naszą nieobecność?

Chłopiec podniósł na matkę swoje zielone, niewinne oczy.

- Tak, mamusiu – powiedział cichutko. – Błazen pokazywał mi ptaszka.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz